wtorek, 7 września 2010

Siła spokoju - To już przeszłość. Ciao! :)

przepraszam. uciekam. wyindywidualizowalem sie.
www.przeroznie.blogspot.com
niech wszystko bedzie z wami! :)

p.s. Lubie miśka, lubię dalej i ciągle ;-*

wtorek, 15 czerwca 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 6 - Koleje)

Witam serdecznie. Ktoś tęsknił? Ja też nie.
Na początku chciałem powitać ponownie bulika, który jak widać jest w formie i jego ostatnie wpisy to naprawdę konkret. Teraz blog się stał takim jakim miał być i dlatego czuje się zajebiście (każdy powód jest dobry).

Dobra, a teraz szybko przemierzając czeluście nudy, przechodzę do tematu mojego wpisu. Tak naprawdę to o czym zamierzam napisać raczej mnie nie wkurwia, no, może trochę (tak naprawdę to chyba wszystko po części mnie wkurwia ;) ), raczej fascynuje, ciekawi i zastanawia. Także tytułowe koleje to...koleje losu, zbiegi okoliczności, ciąg przypadkowych zdarzeń. Mam nadzieję, że już wiecie o co mi chodzi.

Pomysł na ten wpis przyszedł mi do głowy ostatnio, kiedy sam , znów doświadczalnie wyczułem taką sytuację. Jest chyba taka filozofia oparta na doświadczaniu, także od dzisiaj możecie mnie nazywać empirystą, a co! Nie będę się zagłębiał w moją historię, bo milion jest takich na świecie, a bardziej chciałem się skupić na idei tej sytuacji. Let's go.

Czy to naprawdę możliwe, żeby małe, choćby najmniejsze możliwe sytuacje, rzeczy, które wydają ci się, że tylko w niewielkim stopniu zmieniają twój obrany tor, cokolwiek zmieniają? Jest to zajebiście możliwe. I to zmieniają wiele, tak, jakbyś miał wrażenie jakby ktoś miał opatrzność na twój los i kazał ci się tu zatrzymać, tu wejść, a tam pomóc, choć równie dobrze mogłeś pójść bezpośrednio prosto. Ale nieeee (i teraz wyobraźcie sobie kabaret Ani Mru Mru)! Coś ci kazało to zrobić, te wydawało by się drobne rzeczy, które totalnie nic nie znaczą, a przynajmniej tak ci się wydawało. A potem, dzięki tym wszystkim okolicznościom zrozumiałeś, że na końcu tej ścieżki byłoby zupełnie inaczej, niż gdybyś olał wszystko ciepłym moczem i poszedł prosto nie oglądając się za siebie.

Ale ty z niewiadomo jakich powodów, zboczyłeś na chwilę z trasy, tu pomogłeś jakiejś babci, tam z ciekawości zajrzałeś, a w jeszcze innym miejscu zatrzymałeś się na dłuższą chwile. A na końcu drogi spotyka cię pewna niespodzianka/nagroda/szczęście lub cokolwiek innego czego się nie spodziewaliście i w sekundę uświadamiacie sobie: "Kurde, a gdybym tak nie zrobił tego wcześniej..." . No właśnie, a gdybyś tego wszystkiego nie zrobił, to też by się to wydarzyło?
No kurwa nie wiem. A co myślałeś? Mogę się tylko domyślać, że pewnie nie, chociaż skąd możesz to wiedzieć. Może akurat prosta ścieżka będzie dla ciebie lepsza, niż ta pokręcona. Ta wygodniejsza okaże się dla ciebie tą idealną i z wygraną na końcu. Los chyba tak naprawdę sam was poprowadzi, tylko trzeba zwracać uwagę na drogowskazy...

I tym oto akcentem kończę moje wywody. Niech empiryzm będzie z wami.
Peace!

sobota, 29 maja 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 5 - Tarcza)

Czy warto się dystansować do ludzi i świata?

Z każdym dniem coraz bardziej się przekonuje, że naprawdę warto. I niestety zawsze doświadczam tego osobiście. A może po prostu jestem nieprzystosowany do życia w społeczeństwie...i ściąganie tarczy dystansu w moim przypadku kończy zawsze się problemami pełnymi nieporozumień i niezrozumienia.
A niby się mówi: "bądź sobą!","bądź otwarty!", tylko, że jakimś dziwnym trafem zawsze wychodzi to na gorsze, niż pozostanie obojętnym na ludzi i sytuacje. Także, niech ktoś mi powie, na chuj się w ogóle otwierać, być szczerym i krytycznym kiedy trzeba, kierować się w życiu jakimiś wytycznymi, kiedy i tak później zostaniesz uznany za krętacza, który egoistycznie dąży tylko do swoich celów i tak naprawdę w dupie ma dobro innych. I bądź tu kurwa prawdziwy.
O wiele łatwiej jest żyć przez całe życie w masce i udawać kogoś kim się nie jest, a resztę zachować dla siebie, bo w życiu i tak się to nie przyda, a tylko narobi zajebistych problemów.
Równie dobrze można po prostu zdystansować się do otaczającego świata i mieć na wszystko konkretnie wyjebane. Wtedy człowiek żyje sobie bezproblemowo i taką postawą chyba najlepiej się kierować. I to jest też powód dlaczego ten blog nazywa się tak, a nie inaczej.

No dobra, to czy jest w ogóle sens zdejmować "tarczę"?

Mimo wszystko jestem jakimś pojebanym idealistą i uważam, że zawsze jest sens. Wiele osób już przywykło do życia wbrew sobie, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. Może i tak jest łatwiej i lepiej. Ale czy napewno? Napewno zawsze warto spróbować być tym idealistą, ale koniec końców i tak zaczniesz mieć na wszystko wyjebane.

czwartek, 6 maja 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 4 - Mieszkanie)

Trzeba w końcu się wyrwać spod mamcinego dachu i wyjść na swoje. W końcu to jest już odpowiedni wiek na "usamodzielnienie się", jak ja zajebiście lubię to słowo, brzmi tak niby dorośle, prawie jak tekst do ojca: "Tato, jestem już mężczyzną". Dwa lata temu już nawet się udało coś wykombinować, szkoda tylko, że pół roku później trzeba było wrócić z podkulonym ogonem, bo sąsiedzi nie byli zbyt tolerancyjni względem naszego trybu życia, ale cóż, bywa.
Także nadszedł ten moment, kiedy trzeba przystąpić do próby numer 2. Ale co zwykły pracujący student może wykombinować. No jest kilka opcji.

"Kup sobie mieszkanie."


Zdanie, które w naszym cudownym kraju nad Wisłą, dla przeciętnego Polaka brzmi jak jakaś abstrakcja. Ceny za najmniejszy skrawek terenu gdzie można położyć swoje dupsko na wieczór odlatują gdzieś w kosmos i nie zanosi się, żeby wracały, ba, chyba polecą nawet dalej. I najgorsze jest to, że choćbyś nie wiadomo jak się zacharowywał w twojej ukochanej, jebanej robocie to i tak będziesz musiał wziąć kredyt, który
będziesz spłacał do końca życia i o jeden dzień dłużej. Także patrząc ze swojej perspektywy, ta opcja raczej jeszcze odpada, choć pewnie ta przejebana wizja "szczęścia" też mnie czeka.

Plusy:
-no masz kurwa swoje mieszkanie, nareszcie
-i czynsz też w miarę niski
-FREEEDOOOM!
Minusy:
-kredyt do usranej śmierci

"Wynajmij sobie mieszkanie."


Opcja, która dla studenta wygląda najbardziej racjonalnie. Szkoda tylko, że zwykle wynajmujący życzą sobie miesięcznie gdzieś tak z czterokrotność czynszu zwykłego mieszkania, a i jeszcze kaucja, która składa się z dwukrotności tej opłaty i trzeba ją dać na start. Czy nie widać kurwa, że na czole mam napis "biedny student"? Wyzysk w chuj, ale dla wolności i tak się poświęcisz. Ale jak w 3-pokojowym mieszkaniu, będziecie mieszkać w szóstkę to może wtedy wyjdzie w miarę tanio. Także z mojej perspektywy chyba najbardziej racjonalna opcja.

Plusy:
-no masz kurwa gdzie spać, nareszcie
-FREEEDOOOM!
Minusy:
-tylko, że zajebiście drogo (no chyba, że w kupie siła)

"Pierdol to. Zostań w domu"

Dokładnie, możesz mieć w dupie etapy dorosłości i dalej żyć na garnuszku, u ukochanej mamusi, która robi przepyszne obiadki, koszulki wyprasuje, a na wieczór da buziaka i przykryje kołderką, żeby ci w nocy zimno nie było. Ale równocześnie może ciągle się wydzierać: "Ścisz to! Nie jesteś tu sam" i cały czas dawać ci do zrozumienia, że "jak coś ci się nie podoba to sobie zmień".

Plusy:
-masz gdzie kłaść dupsko i nie musisz płacić (to też zależy od relacji z rodzinką)
Minusy:
-NO FREEDOOOM!

_______________________________________________

Także podsumowując, wkurwia mnie, że mieszkania są takie drogie, że wynajem mieszkania nie jest wcale taki tani i że życie w rodzinnym domku, to czasem jak przeprawa przez koszary. Każdy musi indywidualnie podjąć odpowiednią dla siebie decyzję.

pzdr

poniedziałek, 3 maja 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 3 - Telewizja)

Ilu z nas ma w domu urządzenie zwane odbiornikiem telewizyjnym? Widzę las rąk, chociaż ostatnio się dowiedziałem, że Rysiu z Klanu takiego oto instrumentu zniszczenia w domu nie posiada - w sumie się nie dziwię, kto by chciał oglądać jak gra jakiegoś idiotę i jeszcze mu za to płacą. No dobra, ja bym chciał, ale aktualnie pominę ten temat, bo lepiej zachować resztki godności.

To teraz kolejne pytanie. A ilu z was jeszcze z niego korzysta? Uuu, widzę, że z lasu pozostały tylko krzaczki. Ale nie ma się co dziwić, skoro w internecie znajdziesz informacje bardziej rzetelne, niż to co stara się nam narzucić to medium. Niestety, dla wielu telewizja ma ogromną siłę przekazu i pewnie przez to wielu zagłosuje na Jarosława K., który, o zgrozo, może jeszcze wygrać. No bo jak na każdym kanale co chwilę męczyli nas "nazwiskami" zmarłych w tragedii, że już znałeś ich na pamięć, a następnie brat bliźniak prezydenta startuje w wyborach twierdząc, że będzie kontynuował dzieło zmarłych, to normalnie gdybym nie miał mózgu pewnie sam bym na niego zagłosował "bo tak wypada".

Jeszcze ktoś pomyśli, że jak ja mogę tak pisać, bez szacunku do tragedii. Przykro mi jest, że tyle osób zginęło, ale bardziej beszczelne jest wykorzystywanie katastrofy do kampanii wyborczej, a telewizja wcześniej przez cały tydzień mocno narzuciła zdanie odbiorcom.

Tak jeszcze kontynuując ten temat, to godzinę po wypadku przełączyłem na pewien polski kanał muzyczny , a tam lady gaga tańczyła w lateksowym bikini, że tak powiem, odpłynąłem na chwilę. Wiem, że to odbiega trochę od tematu, ale chciałem się podzielić swoją radością.

Miałem coś jeszcze napisać ale jak zawsze wyszło inaczej niż planowałem. Na szybko tylko napisze, że kanał na P. ma cholernie długie reklamy i bije rekordy na rynku i to mnie wkurwia, a w tv warto oglądać sport, no i prawdziwych informacji szukajcie w internecie a nie w "medium".

Miejcie mózgi! (co wcale takie oczywiste nie jest)


a na koniec materiał wideo:

niedziela, 2 maja 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 2 - Wizyta u Lekarza)

Nigdy, ale to kurwa, nigdy nic nie jest oczywiste. Jak mam pójść do lekarza to mnie szlak trafia. Chciałbym pójść, zostać zbadanym, dostać receptę, wyjść i cierpieć w samotności. Ale oczywiście życie szybko pokazuje, że nie ma tak łatwo.

Oczywiście w miarę zdrowy osobnik chodzi tam, raz, dwa razy do roku i zwykle zapomina o całej problematyczności sytuacji w miejscu zwanym przychodnią. Człowiek wychodzi z domu ok. 8.00 całkowicie nieświadomy i idzie do najbliższej przychodni zapisać się do lekarza, wierząc, że w mniej niż godzinkę załatwi, to co ma załatwić.
Wchodzę i już mnie chuj szczela, kiedy widzę tyle ludu, że nie ma gdzie nogi postawić. Próbuję rozkminiać kto był ostatni i staje w tej kilometrowej kolejce, w której 90% to oczywiście starsze babunie, które stały pewnie od piątej, byle zapisać się do swojej ukochanej pani doktór, z którą chyba więcej plotkują o tym kto się z kim chajta, a kto komu wsadza nóż w dupę, niż o prawdopodobnie „prawdziwym” powodzie wizyty, jeżeli takowy w ogóle istnieje. W końcu po kilku godzinach stania (polecam jakieś empeczy, bądź też poranną prasówkę) uda mi się doczołgać do „okienka”. Wyrazy współczucia, jeżeli zapomnicie karty, bo czeka was replay sytuacji, a panie za okienkiem to nie ma przebacz. Ale jeżeli takową posiadacie, to bierze się pierwsze wolne miejsce (gdyby to były młode, sympatyczne panie doktór, to zupełnie inna sprawa, ale życie to nie pornos i pisze troszkę inne scenariusze). A pierwsze wolne miejsce po takiej kolejce to pewnie gdzieś koło 15.00. Ale wiecie, każdy pacjent, jest wpisany co 10 minut od rana i lepiej się nie spóźnić (taaa, jasne). No to przychodzi się 10 minut wcześniej. I co? I czeka się kolejną godzinę na swoją kolej, bo oczywiście niektórym się „przedłużyło” – widać jakieś świeże newsy na osiedlu. A kiedy już wejdziesz, to wyjdziesz za 5 minut, no chyba, że przyszedłeś w troszkę innym celu.

Naprawdę, wole łykać garściami rutinoscorbin i wciągać fervex nosem, niż pójść do lekarza i znów tego doświadczać, żeby tylko dostać receptę. Acha i nie zapomnijcie o L4, bo czeka was oczywiście powtórka z rozrywki, ehh, I’m lovin’ it…

Zdrowia życzę.

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 1 - Ludzie i nudne rozmowy)

Co mnie wkurwia? Wszystko. Heh, najłatwiej napisać, że wszystko. Ale co zrobić jak taka prawda. Ci co mnie znają sami dobrze wiedzą, że potrafię być nieźle wkurwiający na punkcie rzeczy mnie wkurwiających. A tak szczerze to chyba najbardziej wkurwiają mnie ludzie.

Ludzie, którzy pierdzielą mi pod uchem jakieś totalnie bezsensowne bzdety do niczego mi w życiu nie przydatne i że niby mają mnie interesować. Ale udaje, że słucham, ślepie się w te oczy i jeszcze jak debil przytakuje, żeby nie wyjść na chama. A już o zgrozo trzeba słuchać (dobrze udawać, że słuchasz) kobiet, bo kiedy taka zauważy, że nie słuchałeś, to „przejebane” to mało powiedziane. A kiedy to twoja kobieta, to [foch z przytupem] i lepiej se odpuść, wyjdź z kumplami na browar, bo tej nocy zabawy nie będzie.

A często chciałbym powiedzieć takiej osobie soczyste WYPIERDALAJ! Czujecie wtedy tą ulgę, tą moc, ten power, że żyjesz. Ta, życie niestety nie jest takie wspaniałe. Skutki takiej reakcji byłyby chyba nie do obliczenia. A najprawdopodobniej byłbyś wrogiem publicznym numero uno w najbliższym otoczeniu. Ale chuj tam, miałeś przynajmniej jaja powiedzieć komuś, żeby się odpierdolił.

The New Beginning...

Po dłuższym czasie narodził się nowy projekt Michena i Bulika.
O czym będzie? Się okaże. Jak będzie? Refleksyjnie, filozoficznie?Na pewno i pewnie jeszcze więcej.
Do przeczytania.

POZDRO
zDYSTANSowani