wtorek, 15 czerwca 2010

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 6 - Koleje)

Witam serdecznie. Ktoś tęsknił? Ja też nie.
Na początku chciałem powitać ponownie bulika, który jak widać jest w formie i jego ostatnie wpisy to naprawdę konkret. Teraz blog się stał takim jakim miał być i dlatego czuje się zajebiście (każdy powód jest dobry).

Dobra, a teraz szybko przemierzając czeluście nudy, przechodzę do tematu mojego wpisu. Tak naprawdę to o czym zamierzam napisać raczej mnie nie wkurwia, no, może trochę (tak naprawdę to chyba wszystko po części mnie wkurwia ;) ), raczej fascynuje, ciekawi i zastanawia. Także tytułowe koleje to...koleje losu, zbiegi okoliczności, ciąg przypadkowych zdarzeń. Mam nadzieję, że już wiecie o co mi chodzi.

Pomysł na ten wpis przyszedł mi do głowy ostatnio, kiedy sam , znów doświadczalnie wyczułem taką sytuację. Jest chyba taka filozofia oparta na doświadczaniu, także od dzisiaj możecie mnie nazywać empirystą, a co! Nie będę się zagłębiał w moją historię, bo milion jest takich na świecie, a bardziej chciałem się skupić na idei tej sytuacji. Let's go.

Czy to naprawdę możliwe, żeby małe, choćby najmniejsze możliwe sytuacje, rzeczy, które wydają ci się, że tylko w niewielkim stopniu zmieniają twój obrany tor, cokolwiek zmieniają? Jest to zajebiście możliwe. I to zmieniają wiele, tak, jakbyś miał wrażenie jakby ktoś miał opatrzność na twój los i kazał ci się tu zatrzymać, tu wejść, a tam pomóc, choć równie dobrze mogłeś pójść bezpośrednio prosto. Ale nieeee (i teraz wyobraźcie sobie kabaret Ani Mru Mru)! Coś ci kazało to zrobić, te wydawało by się drobne rzeczy, które totalnie nic nie znaczą, a przynajmniej tak ci się wydawało. A potem, dzięki tym wszystkim okolicznościom zrozumiałeś, że na końcu tej ścieżki byłoby zupełnie inaczej, niż gdybyś olał wszystko ciepłym moczem i poszedł prosto nie oglądając się za siebie.

Ale ty z niewiadomo jakich powodów, zboczyłeś na chwilę z trasy, tu pomogłeś jakiejś babci, tam z ciekawości zajrzałeś, a w jeszcze innym miejscu zatrzymałeś się na dłuższą chwile. A na końcu drogi spotyka cię pewna niespodzianka/nagroda/szczęście lub cokolwiek innego czego się nie spodziewaliście i w sekundę uświadamiacie sobie: "Kurde, a gdybym tak nie zrobił tego wcześniej..." . No właśnie, a gdybyś tego wszystkiego nie zrobił, to też by się to wydarzyło?
No kurwa nie wiem. A co myślałeś? Mogę się tylko domyślać, że pewnie nie, chociaż skąd możesz to wiedzieć. Może akurat prosta ścieżka będzie dla ciebie lepsza, niż ta pokręcona. Ta wygodniejsza okaże się dla ciebie tą idealną i z wygraną na końcu. Los chyba tak naprawdę sam was poprowadzi, tylko trzeba zwracać uwagę na drogowskazy...

I tym oto akcentem kończę moje wywody. Niech empiryzm będzie z wami.
Peace!