wtorek, 28 czerwca 2011

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 8 - Wyjątkowość)

Podobno każdy człowiek rodzi się wyjątkowy. Tia, takie zwykłe pieprzenie, czy jednak jest w tym trochę racji? Mimo wszystko w to wierzę, bo tak naprawdę wszystko co w życiu osiągamy (bądź też nie) jest zależne nie tylko od włożonej w to pracy i udoskonalania, ale także od wrodzonego talentu, czy też właśnie tej wyjątkowości człowieka, no bo niby w czymś ten człowiek musi być (z założenia) wyjątkowy.

No i tutaj można wymieniać wiele przykładów. Ktoś jak nie umie prosto kreski narysować to raczej architektem nie zostanie, ktoś jak nie umie za bardzo trafić w piłkę to piłkarzem też nie zostanie. Jasne, dużo zależy od wytrwałości i poświęceniu wiele czasu nad treningiem, a wtedy a nuż może wreszcie zacznie coś wychodzić. Tylko i tak będzie niestety słabszy od tego, który urodził się z drygiem do tego i przychodzi mu to z większą łatwością.

Wniosek jest prosty, olać wszystko to, co wychodzi ci jako tako i poszukiwać tej swojej jakże zajebistej wyjątkowości, którą (z założenia) powinieneś posiadać. I w taki o to sposób trafiamy na gości, którzy potrafią polizać sobie nos językiem, czy zagrać IV symfonię Beethovena na własnych zębach. No cóż, bywa i tak.

To teraz zastanówcie się, w czym wy jesteście tacy wyjątkowi, a przy okazji postaram się opisać, co u mnie można takim mianem nazwać.

Tak naprawdę, to ja tego nie odkryłem, zwróciły mi na to uwagę osoby z którymi często przebywam i zauważyłem, że mają rzeczywiście rację. A o co chodzi? Otóż moją zgubą jest umiejętność obserwowania ludzi i otoczenia oraz wyciągania w błyskawiczny sposób wniosków praktycznie zawsze zgodnych z prawdą. Jeżeli poznaję jakąś nową osobę to chyba już nie potrafię z taką osobą normalnie rozmawiać. Co to znaczy normalnie? To znaczy bez analizy jej zachowania, osobowości i charakteru, co od razu daje mi pewien obraz kim jest ta osoba. Z wiekiem przychodzi mi to coraz łatwiej i coraz szybciej jestem w stanie ocenić, czy ta, lub ta osoba jest coś więcej warta, czy jest bajkopisarzem, chowającym swoje kompleksy, czy też osobą próbującą na siłę ukrywać swoje emocję, choć tak naprawdę z każdej strony się wylewają. Oczywiście są osoby mocno skryte, które jest ciężej rozszyfrować, ale są też osoby, z których można czytać dosłownie jak z książki, bo całą siebie ma wymalowaną na twarzy.
Ale jak już wcześniej napisałem, dla mnie osobiście to nie jest żadna wyjątkowość, a jedynie zguba. Bo o wiele bardziej wolałbym nie wiedzieć i nie widzieć tego wszystkiego, nie zastanawiać się nad tym z jaką osobą mam przyjemność i po prostu najnormalniej w świecie rozmawiać i wierzyć bezgranicznie w słowa i zachowania takiej jednostki. A tworzenie pewnego obrazu takiej osoby, od razu nakierowuje mnie na odpowiednie działania i reakcje stosowne do relacji z taką osobą. A o niebo lepiej by było traktować wszystkich na równi. Ale z drugiej strony czy naprawdę warto traktować kłamliwą mendę na równi z widocznie szczerą do bólu osobą?

No właśnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz