czwartek, 1 listopada 2012

CO MNIE WKURWIA (Odcinek 11 - Realistyczne Sny)

W domu impreza, przyszli znajomi rodziców. Bawią się, tańczą, piją itp. Ja miałem jednak inne plany na ten wieczór. Wychodziłem na imprezę ze znajomymi. Na spokojnie się ubrałem, otworzyłem drzwi i w momencie ich zamykania....nastąpił ogromny wybuch gazu w mieszkaniu, który spowodował, że wyrzucił mnie na kilka metrów w powietrze. Zatrzymałem się dopiero na ścianie po przeciwległej stronie korytarza.


Po dłuższej chwili, czyli po pierwszym wstrząsie tego co się właśnie wydarzyło, wstałem i spojrzałem na otwarte mieszkanie. Nie było widać nic poza ogromnym ogniem. Nastąpił we mnie pierwszy atak paniki. Bałem się wejść do środka, nie z powodu ognia, tylko z powodu tego, że znajdę tam martwe ciała rodziców. Postanowiłem, że zejdę na dół i zacznę szukać pomocy. Na dole znalazłem się po dosłownie paru sekundach, ale ratunku żadnego nie znalazłem. Złapałem więc za telefon i wybrałem numer 998.


Nie kontrolując swoich emocji wydarłem się do Pani odbierającej telefon, że potrzebna jest straż pożarna i to szybko, bo mieszkanie się pali. Kobieta odbierająca telefon, która już od początku wkurzała mnie swoim piskliwym głosikiem, chyba nie traktowała mnie poważnie. Zamiast szybko wysłać pomoc, postanowiła sprawdzać czy nie robię sobie "jaj" i pytała mnie, ile mam lat, kiedy się urodziłem, do jakiej klasy chodzę itp. Kurwa, ile lat już minęło, od kiedy szkołę skończyłem! W końcu po zebraniu najbardziej kluczowej informacji ode mnie, czyli adresu, wysłała straż. Odłożyłem telefon.


Nie potrafiłem jednak tak stać i czekać aż przyjadą, patrząc na palące się mieszkanie z rodziną w środku. Wbiegłem więc szybko do klatki, wsiadłem do windy i jechałem na moje piętro. Winda jednak zaczęła dziwnie się zachowywać, z każdym piętrem jechała coraz wolniej i wolniej, aż w połowie drogi całkowicie się zatrzymała. No tak, tego tylko kurwa brakowało, żebym się jeszcze w windzie zatrzasnął! Sytuacja wydawała się bezradna. Nic już nie mogłem zrobić i wtedy....obudził mnie sms od mamy o treści "Żyjesz? :-)".

To był sen, to był 'tylko' mocno realistyczny sen. Całe szczęście...
Ten sen miałem właśnie po imprezie, kiedy nie nocowałem u rodziców, a miałem po imprezie wrócić do domu. "Żyjesz?" - o ironio, dopiero co myślałem, że wy nie żyjecie.

Pozdrawiam,
Słodkich Snów ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz